Na stacji Dąbrowa Górnicza jako dyżurny, wszedłem do kabiny lokomotywy, po czym już nic nie mogłem zrobić. Mimo iż wróciłem do nastawni, to jadący pociąg, ciągnął mnie ze sobą przez budynki, barierki itp. nie można było nawet nic nacisnąć na komputerach, bo od razu leciałem za wagonami.